Do tej pory na naszej budowie spotkało nas kilka rozczarowań. Jednym z nich była podłoga, do której mieliśmy konkretny plan na jej zachowanie. Niestety, pomysł nie wypalił. Dlaczego? Więcej o naszych próbach ratowania starej podłogi przeczytacie TUTAJ W związku z powyższym, musieliśmy szukać innego rozwiązania na posadzkę. Ostatecznie zdecydowaliśmy się położyć nową podłogę na stare istniejące deski. Wydawało się nam, że to rozwiązanie najszybsze i dość bezproblemowe, lub raczej jak się okazało w trakcie…problematyczne w niewielkim stopniu:) Mając do wyboru dwie opcje: podłogę drewnianą i panele wybraliśmy opcję budżetową, czyli tę drugą.
Standardowe panele? To opcja zupełnie nie dla nas…
To była pierwsza i ostatnia szybko i zgodnie podjęta decyzja w temacie podłogi. Dlaczego? Ponieważ kolejnym etapem był wybór konkretnego jej rodzaju, wybarwienia i parametrów. Są to kwestie, nad którymi można debatować tygodniami jak nie miesiącami a na koniec i tak nie być pewnym swojego wyboru. My jak to my:) postanowiliśmy sobie na przekór standardom sprawę dodatkowo skomplikować. Chcieliśmy paneli niestandardowych.
Na czym miałaby polegać ich inność? Jak już pisałam wcześniej, nie mogłam odżałować starych podłogowych dech. Nierównych, szerokich i skrzypiących. Ta bardzo charakterystycznych w starych domach. Postanowiliśmy więc szukać paneli imitujących możliwie wiarygodnie takie właśnie stare drewniane deski.
Brutalna rzeczywistość i długie poszukiwania
Ku naszemu zdziwieniu wobec przeogromnej ilości asortymentu tych niestandardowych było jak na lekarstwo. Jeśli nawet producent oferował taki niestandardowy towar, był on w opcji wyłącznie na zamówienie z długim czasem oczekiwania i bez większych możliwości zobaczenia go na żywo. Ko z Was zdecydowałby się na kupno podłogi na podstawie kiepskiej jakości zdjęcia z ulotki?? Ja nikogo takiego nie znam…i chyba dobrze:) Po kilkutygodniowych poszukiwaniach jakże wielkie było nasze zaskoczenie, kiedy znaleźliśmy nasz „skarb” w popularnej i znanej wszystkim budowlanej sieciówce. Odpowiadało nam w nich wszystko. Szerokość, wybarwienie i wykończenie na klasie ścieralności kończąc.
Nasz wybór
Wybraliśmy panele o niestandardowej szerokości. Mają dokładnie 33 cm. Posiadają dwustronną ciemniejszą tzw. V-fugę, która mocniej podkreśla krawędzie, ale jedynie te podłużne. W ten sposób jeszcze wiarygodniej oddaje wygląd starej posadzki z charakterystycznymi szparami pomiędzy deskami. Nadruk na poszczególnych panelach jest pełen wiarygodnie wyglądających pęknięć i słoi. Są też liczne przetarcie i przebarwienia. Wisienką na torcie jest delikatna wyczuwalna pod dłonią niejednolita chropowata faktura.
Czy można było chcieć więcej? Czy znaleźlibyśmy coś lepszego? Być może tak. My jednak na tym wyborze zakończyliśmy już i tak za długie poszukiwania.
No to co?? Skoro mamy podłogę…to czas na jej montaż! Przed mężem sporo pracy, zwłaszcza że chcielibyśmy ją położyć w większości pomieszczeń w domu. Będzie dużo dopasowywania i mnóstwo docinania. Wszak jak to w starych domach bywa…prostej ściany ze świecą szukać:) Zobaczcie, jak mu poszło.
Wszystkie wyżej wspomniane cechy paneli uważam bezdyskusyjnie za ich atuty. Sprawiają, że mamy wciąż żywe wspomnienie starej podłogi, której tak bardzo było mi szkoda. Owszem jest to imitacja w nieco nowocześniejszym stylu i nie ma co ukrywać…wprawnego oka nie oszuka. Osobiście jednak uważam, że jak na imitację, bardzo udana.
Ciekawa jestem, jak Wy wspominacie wybór swoich paneli? Może też zdecydowaliście się na niestandardowe rozwiązanie?
Fantastyczna podłoga 🙂 trafiłam zupełnie przez przypadek na bloga i jestem pod wrażaniem 🙂 super pomysły i szacun za realizacje 😀 nie mogę się doczekać efektu finalnego 😀
Dziękujemy, miło nam, że się podoba:)
Podpisuję się! Podłoga rewelacyjna! Zresztą nie tylko podłoga 🙂
🙂
Panele wyglądają naprawdę ciekawie i wiekowo 😉 . Czasami trudno jest uratować coś starego, ale klimat wydaje się został zachowany. Pozdrawiam
Panele świetne! Na prawdę wyglądają zjawiskowo i idealnie pasują do obecnych trendów wnętrzarskich