To ona pierwsza została mi w pamięci- CEGŁA. Od razu mnie oczarowała swoim charakterem. Faktem jest, że raczej już się takiej nie stosuje przy budowie domu. Podobna do tej oryginalnej owszem jest dostępna, ale w postaci tzw. licówek stosowanych typowo przy wykończeniu wnętrz. Te powody utwierdziły mnie w przekonaniu, że to jest to… „kupiłam” ją totalnie. Większość z Was się pewnie domyśla, że piękna to ona była… ale niestety, tylko w mojej wyobraźni. Jej stan aktualny niestety nie powalał. Rodziny nie powalał…męża tym bardziej, no i mnie niestety (choć ciężko mi było się do tego przyznać) również nie. Od początku wiedziałam, że o każdą cegiełkę (dosłownie i w przenośni) będę musiała walczyć sama.
Czego chciałam a co zastałam
Marzył mi się hol cały w cegle. Pisałam o tym w poście: Mamy pomysł na wnętrza – koncepcja aranżacji cz.1 Wiedziałam, że takiego potencjału nie można zmarnować, dlatego chcieliśmy jej odkryć możliwie jak najwięcej, tak aby efekt był spektakularny. Tak też się stało… chociaż to, co zobaczyliśmy po skuciu starego tynku, było, dużo bardziej „spektakularne”. Niestety w negatywnym znaczeniu tego słowa. Okazało się, że w miejscu, gdzie chcieliśmy ceglaną ścianę najbardziej wyeksponować, cegły wmurowano nie na tzw. mijankę według sztuki murarskiej, ale na pionowo, a niektóre nawet frontalnie! Pomiędzy nimi było coś przypominającego żużel, który wypełniał przestrzeń między cegłami. Tak też ocieplano ściany, w dawnym budownictwie. Takich przerażających widoków przybywało, z każdym kolejnym kawałkiem skutego tynku… W wielu miejscach były w ścianie dziury zasłonięte to kawałkiem drewna, to gliny lub innego „czegoś” co nie było zdecydowanie zaprawą murarską. Tak oto poprzedni mieszkańcy swoimi sposobami (zupełnie nieświadomie) zweryfikowali moją wymarzoną „ceglaną wizję”
Same problemy
To nie jedyny problem, z jakim przyszło nam, a raczej mnie się mierzyć. Jak już wspominałam, „projekt cegła” to było od początku do końca moje zadanie. I całą dyskusję na ten temat mogłabym zamknąć w jednym bardzo wymownym zdaniu, jakie od męża usłyszałam: „chcesz cegłę, to sobie ją zrób” Więc cóż…robię ją, jak zresztą widać na poniższych zdjęciach 🙂 Na cegle była gruba warstwa tynku-ok. 3 cm. Odpadał on dość łatwo, jednak miejscami zachowały się twarde fragmenty zaprawy murarskiej, którą szalenie ciężko się skuwało. Porządne, duże dłuto i młotek to były moje jedyne, ręczne narzędzia pracy. Zestaw może i prymitywny, ale przy tego typu pracy wydawał mi się najskuteczniejszy. Na czym tak naprawdę polegała cała moja praca? Polegała na wydłubywaniu nadmiaru tynku i zaprawy z fug pomiędzy cegłami i bezpośrednio z ich lica. Cegiełka po cegiełce….monotonnie, jednostajnie w uciążliwym pyle i bardzo, bardzo długo.
Przyznajcie, ogrom pracy widać. Owszem, nie jest to, może metamorfoza stulecia, ale efekt pomalutku przypomina ten, który siedzi mi w głowie. Jeszcze dużo pracy przede mną. Zatykanie ubytków, może impregnowanie? Chciałabym też, przywrócić jej pierwotny ceglany kolor. Podsumowując, to nie był pierwszy i ostatni wpis o cegle. Jeszcze wróci ona na bloga i mam nadzieję, że wtedy w naprawdę spektakularnej odsłonie.
Kolejne rozczarowanie
Równie bolesne rozczarowanie czekało nas przy renowacji podłogi. Okazało się, że szerokie, skrzypiące pod nogami dechy nie kryją w sobie takiego piękna, na jakie początkowo liczyłam. Po miejscowym wyszlifowaniu kilku warstw farby, drewno prezentowało się hm…delikatnie mówiąc nieciekawie. Było niejednolite, z wieloma tłustymi plamami nie do usunięcia ani nawet zakrycia. W wielu miejscach pomiędzy deskami były duże nierówne szczeliny i rzucające się w oczy szpary. Kilkanaście desek było spróchniałych, nadających się do całkowitej wymiany… inne były krzywe. Jednym słowem, czar pięknej podłogi prysł…
Ilość pracy, jaką musielibyśmy włożyć w gruntowne odnowienie starej podłogi, okazała się zbyt wielka. Szacując poświęcony jej czas i dodatkowe koszta profesjonalnej renowacji podjęliśmy decyzję o rezygnacji z przedsięwzięcia. Czy słusznie? Czy będziemy tego żałować? Czas pokaże… a my tymczasem – idziemy do przodu i działamy dalej!
Dajcie znać czy też walczyliście ze starą cegłą? Może macie jakieś sprawdzone sposoby na jej szybką i efektowną metamorfozę?
Hej, podziwiam zapał do pracy!
Też mi się strasznie podoba cegła w domu i w ogóle rzeczy które mają w sobie”historię” . N
Mam pytanie, mieliście problem z grzybem lub pleśnią na ścianach domu?
Ania F, dziękuję za miłe słowa. Jeśli chodzi o Twoje pytanie to na szczęście nie, grzyba i pleśni u nas nie było. Mieliśmy natomiast wilgoć. Na ścianach w kilku miejscach były ślady zacieków z powodu popękanych starych dachówek. W jednym miejscu woda podchodziła nam też od fundamentów, ale było to do naprawienia. Dziękuję za komentarz i mam nadzieję, że moja odpowiedź była choć trochę pomocna.
Dziękuję Marta za odpowiedź:)
Szukamy metody jak walczyć z grzybem, bo wiele starych domów ma;)
Pozdrawiam Was serdecznie:)